Intruz
"The world we knew won't come back.
The time we lost can't get back.
The lives we had won't be ours again."
Dokładnie dwudziestego grudnia,dwatysiące cztery.
Miała wtedy dziewięć lat i według wszystkich sąsiadów,była absolutnie uroczym i pełnym wdzięku dzieckiem.
Złapała za tacę z jedzeniem i zaniosła ją do dużego i przestronnego salonu.Urządzony w nowoczesnym i pełnym wyczucia stylu,miał w sobie pewną aurę którą oczarowywał ludzi wokół siebie.
Chociaż prawdę powiedziawszy,nie było się czemu dziwić.Matka Luann,Tulisa,była uznaną dekoratorką wnętrz.Prawdopodobnie jedna czwarta domków,znajdujących się w New Haven gdzie mieszkały,była urządzona wedle jej gustu.
-Już są!-kiedy stawiała tacę na pięknie udekorowanym stole,doleciał do niej głos matki.Tulisa Carter,była dzisiejszego dnia bardzo podekscytowana.Od ponad roku spotykała się bowiem z pewnym mężczyzną,którego właśnie dzisiaj postanowiła przedstawić swojej córce.
Kobieta w biegu przejrzała się w dużym lustrze w złotej ramie,poprawiła elegancko upięte włosy,po czym z gracją otworzyła białe drzwi.
Luann,która zazwyczaj była dość śmiałym dzieckiem,cofnęła się o krok,na widok nowo przybyłych gości.Najwidoczniej jej mama oszukała ją,mówiąc że odwiedzi je dzisiaj pewien miły pan,bo zaraz obok wysokiego mężczyzny z brodą,stał bardzo do niego podobny młodzieniec w czarnej kurtce i czapce,naciągniętej na włosy.
Chłopak wyglądał na około trzynaście lat,więc zaraz kiedy oboje podali sobie dłonie w geście przywitania,Lua dyskretnie wytarła ją o kaszmirową sukienkę,kwitując całe zajście krótkim "fee".
Dziewczynka była w wieku,w którym płeć piękna,postrzegała płeć brzydką jako intruzów i na odwrót.
Kiedy cała czwórka przysiadła się do stołu,zastawionego najróżniejszymi potrawami,szybko stało się jasne,czego owy "intruz" tutaj chciał.Według pana José,miał na imię Zayn i był jego synem.
-Chcielibyśmy powiedzieć wam że...zamierzamy się pobrać.-powiedziała uśmiechnięta Tulisa.
Luann również się uśmiechnęła,kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego,ile komplikacji mogą wywołać trzy,niepozorne słowa.
Ślub odbył się już w marcu i był przepiękną i iście królewską ceremonią.Mniej więcej również tak minął pierwszy rok.Prawdziwa sielanka.Tulisa i José,spędzali razem każdą wolną chwilę a Lua i Zayn,którzy zmuszeni zostali do zamieszkania w jednym domu,starali się nie wchodzić sobie w drogę.
Pomimo iż według ich rodziców byli "rodzeństwem",to oni wcale tak nie myśleli.
Mieszkali ze sobą od dwunastu miesięcy i mimo starań dorosłych,wiedzieli o sobie tylko tyle, że oboje nie dążą się zbytnią sympatią.
Problemy zaczęły się około Bożego narodzenia.Nadmiar pracy,awans,nowe możliwości i nowi ludzie,doprowadziły do rozpadu małżeństwa.
O dziwo,ani Luann ani Zayn,który wraz z ojcem wyprowadził się,nie robili zbytnich problemów.Od tej pory,widywali się co roku,jedynie na święta.Oczywiście, albo Luann jechała do Malików,albo to Zayna zmuszali do odwiedzin w New Haven.Ich rodzice od czasu rozwodu starali się ze sobą nie rozmawiać,ponieważ każda próba kończyła się zaciekłą kłótnią.
W dalszym ciągu się nie lubili,co z wiekiem tylko się pogłębiło.
Oboje żyli własnym życiem,starając się nie wchodzić sobie w drogę.
Kiedy Zayn rozpoczął studia,nie widywali się już często.Ona mieszkała w New Haven,on cieszył się życiem w Nowym Jorku.Nie brakowało im siebie nawzajem...kto by pomyślał,że kilka lat później,los zgotuje im tak nieprawdopodobny scenariusz?
Notka:
Planowałam dodać Prolog dopiero wtedy,kiedy otrzymam szablon,jednak nie wytrzymałam...
Jak zapewne zauważyliście,zmienił się adres oraz tytuł opowiadania.Pewna osoba(której napraaaawdę za to dziękuję) powiadomiła mnie o tym, że istnieje już pewne FF o takiej nazwie.Dlatego,aby uniknąć w przyszłości nieporozumień,zdecydowałam się zmienić nazwę.Mam nadzieję,że wam to nie przeszkadza:)
Pomysł na to FF wpadł mi do głowy parę miesięcy temu,jednak nie potrafiam się za niego zabrać.Aktulnie jestem w trakcie tworzenia całego szkicu i mam nadzieję, że polubicie te historię równie mocno jak ja:)
Planowałam dodać Prolog dopiero wtedy,kiedy otrzymam szablon,jednak nie wytrzymałam...
Jak zapewne zauważyliście,zmienił się adres oraz tytuł opowiadania.Pewna osoba(której napraaaawdę za to dziękuję) powiadomiła mnie o tym, że istnieje już pewne FF o takiej nazwie.Dlatego,aby uniknąć w przyszłości nieporozumień,zdecydowałam się zmienić nazwę.Mam nadzieję,że wam to nie przeszkadza:)
Pomysł na to FF wpadł mi do głowy parę miesięcy temu,jednak nie potrafiam się za niego zabrać.Aktulnie jestem w trakcie tworzenia całego szkicu i mam nadzieję, że polubicie te historię równie mocno jak ja:)